W listopadzie naszą szkołę odwiedził indonezyjski misjonarz Franciszek Lake (co po indonezyjsku oznacza „krok”). Spotkał się z pierwszą i drugą klasą podstawówki.
Franciszek Lake ma 36 lat. Do Polski dostał się przez losowanie. Przed misją miał za zadanie napisać w jakich państwach chciałby pełnić misję. Jego marzeniem była praca z dziećmi ulicy w Ekwadorze. Na swojej liście Polskę napisał dopiero na ostatnim miejscu, o której wiedział tylko tyle, co z lekcji historii z podstawówki, że to tu mieścił się obóz zagłady w Oświęcimiu, oraz, że stąd wywodzi się papież Jan Paweł II. W rezultacie spędził w Polsce 11 lat. Przydzielono go tu wraz z kolegą.
Podczas spotkania z naszymi uczniami opowiedział wiele ciekawostek, również o tym, jak się aklimatyzował w naszym kraju: na przykład pierwszą noc spędził w butach, z powodu zimna (w Indonezji najniższa temperatura to 25st. Celsjusza) i nie znał funkcji poduszki i kołdry, ponieważ w jego państwie takich rzeczy się nie używa.
Kolejną ciekawostką dla Franciszka Lake w Polsce było poznanie chleba i kanapek, które jego kolega określił jako potrawy „do jedzenia w samotności” – u nich spożywa się wyłącznie ryż. Jeżeli chodzi o jedzenie, misjonarz zwrócił też uwagę, że w Polsce są tylko trzy rodzaje bananów: zielone, dojrzałe i zgniłe, a u niego aż dziewięć, z których najsmaczniejszy jest złoty. Kolejnym dla niego zdziwieniem była miłość ludzi do psów. W Indonezji w ten sposób ludzie traktują małpy. Tygrysy są u nich tak samo popularne jak u nas lisy, czy kuny, bardzo często można spotkać też skorpiony – on sam został przez nie użądlony trzy razy. Misjonarz uważa Polaków za zbyt szybkich i pochopnie myślących. Według niego spowodowane jest to naszą zapobiegliwością o (jak to sam określił) zapasy. My musimy się martwić o to, by mieć co jeść, u nich nie ma z tym problemu. Wszystko zawsze i wszędzie rośnie i wszyscy wszystko jedzą razem. Nawet zerwanego banana kroi się i je we wspólnocie – co najmniej najbliższej rodziny.
W Indonezji są tylko dwie pory roku: deszczowa i sucha. Znajduje się tam ok. 17 000 wysp, z czego połowa jest zamieszkałych. W szkole są dokładnie te same przedmioty co u nas (oczywiście poza polskim). W 94% wyznawaną religią jest islam. W konstytucji natomiast jest oficjalnie zapisanych pięć religii. Każdy mieszkaniec formalnie MUSI być przypisany do jednej z nich. Jak twierdzi misjonarz, Nie zna się tam słowa „tolerancja”, ponieważ dla każdego, każda religia jest „normalna”. Wszędzie panuje wzajemny szacunek, a nikt nigdy nie doznał prześladowań. Wolne dni od pracy mają wszyscy wtedy, gdy każda z poszczególnych religii ma święto (poza dwoma tygodniami w porze suchej i deszczowej). Misjonarz ciekawie opowiedział o swoim powrocie do domu. Podróż trwa 7 dni: najpierw samolotem do stolicy (15 godz.), następnie 3 dni statkiem, później autobusem, ponownie statkiem i aby dojechać do rodzinnej wioski musi jechać jeszcze małym busem.
Uczniowie z naszych najmłodszych klas były pod dużym wrażeniem opowieści Franciszka Lake, były szczęśliwe, że ugościły w naszej szkole tak ciekawą osobę.
Bartek Król – Józaga, kl.II/g